- Póki co, trzeba wywalić ten kamień – powiedział jeden z mężczyzn i zanim Kamień Leżący Na Rozstaju Dróg zorientował się że chodzi właśnie o niego dwoje mocarnych rąk chwyciły go silnie i w rytm głośnego „Ej ruk, ej cug” wyrzuciły do rowu.

”O psia krew” – pomyślał kamień.- „Utraciłem moc”.

Na szczęście zauważył pełznącego błotnistą ścieżką ślimaka.

- Ej kolego – zawołał. – No ślimaku, do ciebie mówię. Rozkazuję ci zwołać wszystkie istoty i przetoczyć mnie spowrotem na rozstaj dróg!

- Nie jestem jakimś tam pierwszym lepszym ślimakiem – odrzekł mięczak. – Mam na imię Zenek.

- To ja nie jestem pierwszym lepszym kamieniem! Wypełnij moją wole, albo zostaniesz ukarany.

- Przez kogo?

- Przeze mnie. Jestem Kamieniem Leżącym Na Rozstaju Dróg.

- Jasne. A ja jestem papieżem. Przecież widzę, że jesteś kamieniem leżącym w błocie. Mam cię w tyłku. – Powiedział Zenek i najszybciej jak potrafił popełzł w stronę lasu.

Tymczasem na kamieniu usiadła ważka. Chwilę posiedziała spokojnie nie zwracając w ogóle uwagi na jego utyskiwania a później rozpostarła skrzydła i zaczęła tańczyć, tańczyć, tańczyć!

 

 

Poznań 2007-05-25


 

 

 

Broszura Literacka czerwiec 2008

-31-

Broszura Literacka Broszura Literacka