wymieniono zęby, odessano tłuszcz i pokrojono nos, by mogła popłakać się ze wzruszenia i powiedzieć, że teraz będzie cudownie!
- Ten blichtr mnie oszołamia – powiedział Gujab nie pierwszy raz tego dnia. Następnie pstryknął pilotem po raz kolejny licząc na to, że odnajdzie program, w którym plebejusze w zamian za wygłaszanie politycznie poprawnych farmazonów dostają szansę życia jak Paris Hilton. Niestety trafił tylko na wiadomości. Mówiono o śledztwie w sprawie masakry u prezydenta. Ze zrozumiałych względów obejrzał cały felieton. Dowiedział się z niego, że sprawę prowadzi niejaki porucznik Jutenent, a jak ustalili rzutcy dziennikarze poma-ga mu w tym sławny detektyw Michał Kerol.
- Sławny... – Powtórzył Gujab! – Sławny detektyw! Oto ostatni kawałek mojej układanki. Przygotuj się Kerol. Niebawem przyjdę po twój pośladek! Hahahahahahahahaha!
Śmiał się długo i demonicznie. Być może właśnie dlatego na dworze rozszalała się burza!
XV MIĘDZY NAMI KOBIETAMI
Jadwiga Smosarskant zamknęła drzwi za wychodzącą asystentką i przekręciła pokrętło zamka patentowego. Oparła się o ścianę i głośno westchnęła.
- Wreszcie!
Długi dzień pracy w gabinecie stomatologicznym „Zdrowe Szkliwo” dał się jej we znaki. Od dziecka nie mogła zrozumieć, jak można grzebać komuś obcemu w ustach, wiercić, wyrywać, zatykać i co tam jeszcze.... Aż pewnego dnia zauważyła, że sama to robi i to od kilku lat.
Umyła dłonie i przetarła czoło wilgotną szmatką. Sięgnęła po stetoskop i osłuchała się uważnie. Stwierdziwszy, że prawdopodobnie wszystko jest w porządku, choć wcale nie można być tego pewnym, kiedy jest się dentystką a nie pulmunologiem i w dodatku używa się stetoskopu z zakupionego w kiosku zestawu „Mały Doktor”, uśmiechnęła się i podeszła do komputera.
Spojrzała na zegarek i zauważywszy, że mała wskazówka pokazuje już prawie siódmą kreskę a duża znajduje się dwie duże kreski przed dwunastą oceniła, że jest godzina za dziesięć siódma. Przeklęła w duchu spory ruch, jaki dzisiejszego dnia stał się przyczyną kilku nadgodzin, ale zaraz pocieszyła się obliczając w myślach ile dzięki temu zarobiła.
Podeszła do stojącego w rogu pomieszczenia kontuaru z komputerem, przysunęła sobie krzesło i usiadła. Sprawnie operując myszką wyłączyła program kasowy i zalogowała się do globalnej sieci informatycznej zwanej w skrócie internetem.
- No dalej, dalej, dalej – mówiła czekając, aż załaduje się główna witryna czatu, z którego zwykła korzystać, a po chwili zalogowała się jako Filigranowa72.
- Halo! Myślący? Jesteś już? – Zapytała, ale że nikt nie odpowiedział, postanowiła posprzątać trochę gabinet, w oczekiwaniu na godzinę dziewiętnastą. Odwróciła się w stronę fotela i nagle zamarła w bezruchu. Z porcelanowej spluwaczki wystawała głowa kobiety.
Jadwiga rozpostarła lub mówiąc kolokwialnie rozczapierzyła palce obu dłoni i przykładając je do skroni zaczęła niemiłosiernie wrzeszczeć. Pochylała się przy tym nieco do przodu uginając lekko drżące kolana. Wrzeszczała tak blisko trzy minuty, robiąc od czasu do czasu krótką przerwę, którą poświęcała na zaczerpnięcie powietrza.
Krzyczała tak:
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!
Wreszcie zauważyła, że nic się nie dzieje, więc uspokoiła się. Głowa wystająca ze spluwaczki wykorzystała chwilę ciszy i przemówiła:
- Dzień dobry.
- Dzień dobry – odpowiedziała dentystka.
-22-