- No dobra. Opowiem ci. Chociaż wątpię, żeby kobieta mogła złapać rybę. Nie potrzebuję pomocy – odrzekł młodzieniec.

 Ondyna uśmiechnęła się tajemniczo a następnie dotknęła delikatnie dłonią powierzchni wody. Po chwili przypłynął duży szczupak, którego szybko schwyciła i podała wędkarzowi.

- Proszę bardzo.

Mężczyzna wyglądał na zaskoczonego, bo taki właśnie był.

- Jak to zrobiłaś? – Zapytał.

- Jestem ondyną – powiedziała Ondyna.

- A ja jestem Muflon. Taką mam ksywkę. Normalnie to nazywam się Staszek Mąka, nie?

- Rozumiem. To możesz mi teraz opowiedzieć trochę o swoim świecie?

- Moment – powiedział zadziwiony młody człowiek. – Niech pomyślę. Chcesz poznać mój świat? Mój świat to sztuka ulicy. To graffiti i hip hop! Jestem artystą, więc zapodam tekst. Uwaga:

To, co ja patrze,

To ja to widzę

To idzie lala

Co niesie rybę

To, co ja parzę

To jest ta ryba

To co ja widzę

To zjadam rybę!

Pokój wam ludzie to zapodawał Muflon i jego skład High D z Poznania dzielnica Grunwald Piątkowo, Yo ziomale. Pokój! Jarajcie ziele, life sucks, nie daj się komercji! Gniew ulicy!

I co? Wypas nie?

- Tak To bardzo interesujące. Ale nie rozumiem, o co chodzi? – Ondyna miała ochotę ukryć konsternację, ale nie udało jej się znaleźć na to sposobu.

- To była ta piosenka. Właściwie kawał tekstu, bo ja jestem raperem. Albo hiphopowcem, nie? Jak kto lubi to nazywać. Bo ja to mam naprawdę w tyłku. Wiesz? Nikt mi tu nie będzie mówił jak mam to nazywać. Bo to jest moja muza i moje życie i żadna niunia nie będzie mi tu mieszać. To nie wasz świat. To moja domena!

Ondyna zasmuciła się nieco.

- No dobrze. – Powiedziała - Niezbyt mi pomogłeś, nic się nie dowiedziałam. To cześć.

- Cześć. Big szacun za rybę. Szkoda, że nie chcesz ze mną porozmawiać.

- A masz jeszcze coś ciekawego do powiedzenia?

- Że we mnie jest gniew! Że jak patrzę na to miasto to widzę, że nie jest tak jak powinno być rozumiesz? Jest gniew! To ja jestem gniewem. Nie mam roboty rozumiesz? Bo ja kocham to, co robię, a żaden sukinsyn nie chce mi płacić za mój hip hop! A ja nie pójdę do roboty, rozumiesz bo to nie mój styl. Dlatego łowię ryby! Bo trzeba jeść. Skąd mam brać pieniądze na życie? Juma to nie mój styl! Nikt nie rozumie mej duszy! Ja przelewam mój gniew na teksty, bo inaczej bym wybuchł, rozumiesz? Pobiłbym kogoś albo zabił. Ledwo się hamuje. Moja dusza to gangsta! Jestem gangsta w okowach rzeczywistości. Takie są realia!

Ondyna niewiele zrozumiała ze slangu nowo poznanego przyjaciela, ale postanowiła pomóc udzielając rad na miarę swego wodnego rozumu.

- To, dlaczego nie uwolnisz z siebie tego gangstera i nie zabierzesz sobie pieniędzy, które są ci potrzebne? – Zapytała prowokująco.

- Skąd?

 

Broszura Literacka czerwiec 2008

-18-

Broszura Literacka Broszura Literacka