Obejrzał się w lustrze i przybrał zatroskaną minę widząc na koszuli ślady krwi. Błyskawicznie rozebrał się do naga a ubranie wrzucił do drugiego worka, który od kilku godzin czekał na podłodze łazienki.
Pobiegł do pokoju i nałożył przygotowane kilka godzin wcześniej ubranie, po to tylko by wrócić do łazienki a następnie chwycić worek z rzeczami, które zdjął wcześniej i włożyć go do kartonu. Karton owinął papierem a następnie starannie okleił szarą taśmą klejącą.
Czarnym flamastrem wypisał odpowiednią naklejkę adresową, podając fikcyjny adres w USA oraz równie fałszywy adres nadawcy.
Postawił karton na muszli klozetowej, cofnął się dwa kroki do tyłu i przyjrzał mu się.
- No! – Powiedział, a następnie zagwizdał z podziwem pełen uznania dla swojego geniuszu.
Sprawdził, która godzina.
Poszedł do pokoju i ciężko zwaliwszy się na kanapę sięgnął po pilota. Włączył telewizor.
Wybrał kanał siódmy, na którym puszczano program pod tytułem „Jak się ubierać” i spędził około 30 minut śledząc losy kobiety, która myślała, że jest nikim, ale kiedy prowadzący program założyli na nią nowe ubranie i zmienili jej uczesanie popłakała się ze szczęścia i zrozumiała, że jest wartościową osobą. Powiedziała, że jej życie zupełnie się zmieniło i teraz jest szczęśliwa a wszyscy znajomi bili jej brawo! Gujab również głęboko się wzruszył, po czym spojrzał ponownie na zegarek i oceniwszy, że jest już wystarczająco późno wyłączył telewizor a następnie poszedł do łazienki po paczkę, by zanieść ją do samochodu.
Kiedy wyszedł z klatki schodowej zauważył niewysokiego wyrostka, który przy użyciu sprayu smarował na ścianie jakieś hasło.
- Ej, co jest? – Zawołał.
Wyrostek podskoczył, wystraszony i spojrzał w stronę Gujaba.
- Przepraszam – powiedział, po czym rzucił się do panicznej ucieczki.
IX NARADA
Porucznik Jutenent siedział na swoim krześle, które wniesiono do jego gabinetu jeszcze w czasach Gomułki. Nerwowo bębniąc palcami w blat jasnobrązowego biurka rozglądał się po całym pomieszczeniu wodząc wzrokiem nie tylko po podłodze czy pokrytych łuszczącą się farbą olejną ścianach, ale nawet suficie!
- Co za zaniedbane pomieszczenie – powiedział omiótłszy wzrokiem zakurzone, zupełnie pozbawione stylu, choć w miarę funkcjonalne meble.
Wstał z krzesła i podszedł do szafy półpancernej, która służyła do przechowywania mniej ważnych akt i opierając się o nią rękami stuknął lekko głową w zamknięte drzwi.
- Bę! – Powiedział naśladując dźwięk, jaki rozległ się ułamek sekundy wcześniej. Westchnął, przetarł oczy i usiadł ponownie. Podniósł słuchawkę stojącego na biurku telefonu i wybrał numer zegarynki.
- Halo! Tu mówi porucznik Jutenent! – Powiedział. – Czy jest godzina? Co? A ha! Pani jest nagrana na taśmę! Ja też. Dupa!
Odłożył słuchawkę na widełki i załamał ręce nad własnym losem.
- Co za nuda! – Powiedział. Wreszcie wyjął z szuflady serwetkę do wycierania rąk lub kącików ust albo w ogóle czegoś innego i umiejętnie nałożył ją na wyciągnięty tylnej kieszeni swych brązowych, garniturowych spodni, grzebień. Oparł się wygodnie i zaczął wygrywać na nim sympatyczną melodyjkę. W tym momencie otworzyły się drzwi.
- Cześć Jutenent! – Zawołał Martin Rzaba.
Jutenent odłożył grzebień i podniósł pośladki, wyciągając w stronę detektywa dłoń. Po chwili przywitał się także z Kerolem.
-13-